czwartek, 12 czerwca 2014

Hate dla bycia kobietą


Jak to jest być kobietą? Chujowo. 
Zaczyna się niewinnie, któregoś dnia w miesiącu przychodzi ochota na czekoladę, na paluszki, na ogórki kiszone, i na bitą śmietanę. Na czekoladę z ogórkiem kiszonym, i na śmietanę z rosołem. Na ser żółty nadziewany keczupem, i paprykę nadziewaną majonezem. Na pizzę, orzeszki, wafelki i lody. 
Później zaczyna boleć cycek a najczęściej oba na raz, z każdym dniem bolą bardziej. W końcu nadchodzi ta noc, kiedy już nie można spać w ulubionej pozycji na superbohatera, z jedną ręką wyprostowaną nad głową a drugą przytulnie wciśniętą pod brzuszek. O nie!. Cycki nie pozwalają. Niezależnie od rozmiaru bolą, kurewnie bolą. Chwilę później ciuchy robią się ciasne, nogi za słabe żeby utrzymać ciężar ciała, twarz robi się nieforemna, a włosy.. co się kurwa stało z moimi włosami? I w końcu.. Nadchodzi. Jak zima na którą nikt nie czeka, która znów, jak co roku, zaskoczyła drogowców. Przychodzi z bólem rozrywając ciało, rozpycha się w środku i plądruje macicę, spuszcza srogi wpierdol jajnikom, on, Pan/Pani znienawidzony przez wszystkie kobiety OKRES.
Z jednej strony ból, z drugiej ulga. Jeszcze kilka dni i znów będę miała święty spokój. Na chwilę. 
Za niecały miesiąc znów będę siedzieć wpatrzona w kuchenne noże, zastanawiając się, który bardziej poszarpał by moją macicę i resztę kobiecych flaków, gdybym z impetem wpierdoliła go sobie w brzuch. 





wtorek, 27 maja 2014

Przybrana, tymczasowa osobowość.

Wyobraź sobie że masz 27 lat i jak na taki prawie staroć, wciąż jesteś nikim. Codziennie mijasz na ulicy osoby, które chciałbyś rozebrać na części aby z każdej z nich, zabrać tą, która należy do Ciebie. 
Wodząc wzrokiem, widzisz obce osoby, i każda z nich ma coś Twojego. Ta dziewczyna z tramwaju ma Twoja kurtkę, ta z warzywniaka, Twój tatuaż. Ten chłopak, którego mijałeś rano w drodze do pracy, ma plecak firmy, którą uwielbiasz, ale znasz tylko z wystaw, bo nie masz hajsu aby cokolwiek sobie kupić. 
znalezione w necie
Podczas popołudniowej przerwy na kawę, wchodzisz na stronę swojego ulubionego bloggera i widzisz, że Justyna bloga fajnyblogfajneżycietytakiegoniemasz.blogspot.com wrzuciła zdjęcia z wakacji w mieście, do którego tak strasznie pragniesz pojechać. Pod koniec szychty, wpada Ci w ręce korpogazetka, w której gość z Francji, pracujący na tym samym stanowisku co Ty tylko u żabojadów, chwali się w nowej rubrce swoimi cudownymi wakacjami w Dolomitach. A to wszystko w ramach zwiększenia korporacyjnego poczucia przynależności do grupy. Chuj Cię strzela bo żabojad zarabia 4 razy więcej niż ty. Pracuje na tym samym stanowisku, ale tam, nie tu.
 Nie w tej Polsce, kraju pt. 400 euro do łapy za miesiąc pracy. 
Po robocie, wracasz do wynajętego mieszkania, usytuowanego na całkiem niezłym osiedlu, które to jest całkiem gustownie urządzone (taki glamour z castoramy) przez samego właściciela. Siadasz wiec z kubkiem biedronkowej herbaty, zerkasz sobie to w prawo, to w lewo, oglądając to na co prawdopodobnie nigdy nie będzie Cię stać. Bo w twoim tymczasowym życiu, żaden bank nie da Ci tymczasowego kredytu, na zakup tymczasowego lokum o takim standardzie. Włączasz więc komputer, odpalasz sobie ulubiony serial, aby nacieszyć oko nieosiągalnym stylem życia bohaterów z USA. Tak widzisz, swoje mieszkanie, a gdzie indziej, samochód. W innym odcinku bohaterka, jest podróżniczką, ukradła Ci osobowość i zdobywa szczyty. 
Czujesz? Masz dość? Idz spać. Jutro czeka Cię kolejny tymczasowy dzień, w tym czasowych ciuchach, z tymczasowym planem. Kiedyś przecież ta kurtka znów będzie Twoja, ta pensja żabojada, i ta podróż w Dolomity. 

znalezione w necie

czwartek, 27 lutego 2014

O moim hejcie w stosunku do ludzi.

Dziś trochę o tym jak bardzo nienawidzę ludzi. Nie znoszę brunetek o niebieskich oczach. Na ogół nie lubię blondynek. Nienawidzę, kiedy ktoś w moim towarzystwie ( patrz. w autokarze) opierdala sobie kiełbaskę, jak ten hipster co siedzi prawie na przeciw. Nie lubię głośno gadających przez telefon, i nie lubię ludzi którzy nie uśmiechają się do obcych, a zwłaszcza tych którzy uśmiechu nie odwzajemniają, Obdarowuję nienawiścią, wszystkich śmierdzących towarzyszy podróży i ludzi którzy zadają za dużo pytań. Lubię być sama i nie czuć się skrępowana obecnością innych ludzi. Kocham tych, przy których mogę pierdzieć na legalu. Tak lubię, móc, zachować się czasem jak wieprz. 
A piszę to dlatego, że dziś spotkałam, każdy rodzaj znienawidzonego człowieka i już za kilka godzin będę się modlić o chwilę samotności. Bowiem od dziś będę dzielić z kimś pokój. Przechodni pokój. I hejt mój dziś jest wielki, bo jestem wkurwiona na świat, bo mąż jest daleko, a ja w kiełbasianym smrodzie jadę PolskimBusem przed siebie. 
Ot co, chwile cudownej samotności, upajania się własnym bąkiem przeminęły, mam jednak nadzieję, że nie bezpowrotnie. 

Nadszedł jednak dzień, dmuchanego materaca, w kacie przechodniego pokoju, z dala od jedynej osoby, którą toleruję 24/7. Jest źle, moja głowa to dżungla, dżungla. 
            I mimo całego hejtu do świata, zawsze się do ludzi uśmiecham. Bo jestem miła. Nienawidzę w duchu. 
    

poniedziałek, 24 lutego 2014

Emigracja sracja.


Mąż ma szansę wyemigrować do UK. Chyba poleci. Sam. Ja będę w wielkim mieście.
Smutek, wkurwienie i żal.

czwartek, 20 lutego 2014

Przyjaciele których nie doceniamy.

Przez kilka lat, mieszkałam ponad 200 km od domu. Przez kilka lat, tęskniłam za przyjaciółmi, których tutaj zostawiłam. Przez kilka lat, żyłam jak socjopata, nie zawiązawszy żadnej trwalszej relacji, którą mogłabym nazwać przyjaźnią. Po powrocie, zauważyłam jak wiele się zmieniło, moi przyjaciele nie-socjopaci, związali nowe przyjaźnie, bliskie znajomości, ułożyli sobie życie. Przez kilka miesięcy, żyłam tutaj mając do nich żal, że na mnie nie czekali. 
Od kilku tygodni, jest u nas bardzo krucho z kasą. Od kilku tygodni jemy bardzo, bardzo skromnie, chudnąć w oczach i powoli żegnając się jakąkolwiek odpornością organizmu. 
Wszyscy razem schudliśmy od chuja.
Wczoraj zapomniani przyjaciele, wpadli do mnie niczym wolontariusze Caritasu, z kilkoma reklamówkami jedzenia. Bardzo, bardzo ciężko było mi opanować łzy. 
Nie jest to miłe, kiedy ktoś uważa Cię za tak biedną osobę, że kupuje Ci jedzenie, jednak jest bardzo miłe kiedy komuś zależy na tyle, że ma w dupie, to że poczujesz się jak żebrak, i zapewni Ci kilka lepszych posiłków. Dziwne uczucie, połączenie wdzięczności i wstydu. Mam nadzieję, że szybko uda mi się odwdzięczyć. 
Pokój ludziom dobrej woli. 

środa, 19 lutego 2014

Hejt dnia: Syndrom Antygony

http://cracowpostergallery.com/artys
ci.php?n=wgrzegorczyk&p=1
Kojarzę coś tam z liceum, że Antygona, miała przejebane. Coś tam było dramatycznym ciągu zdarzeń, w wyniku których wszyscy umierają, łącznie z biedną Antygoną. Wszystko rozbijało się o tragiczną sytuację bez wyjścia, w dosłownym słowa znaczeniu bo laskę zamurowali w grobowcu, czy cuś.
Od pewnego czasu bardzo się z Panną Antygoną utożsamiam, gdyż mam świadomość, że żaden z moich/naszych wyborów nie będzie oznaczał łatwiejszej drogi. Szczegóły kiedy indziej. Dziś tylko krótkie żale.
O!